Tu drugi :
..– Omijały mnie takie dramaty pewnie dlatego, bo z moimi partnerami byliśmy całkowicie zdani na siebie. Mimo niezwykle ryzykownej kolekcji wspinaczek, bez jakiegokolwiek zaplecza, bez możliwości powrotu, nikt z nas nawet się nie skaleczył. Kto wie, może właśnie całkowite zdanie się na łaskę góry uruchamia ukryty szósty zmysł. Dwa razy podczas wspinania się z Kukuczką – również na Broad Peaku i na Gaszerbrumie Wschodnim – zdarzył mu się kryzys. Miałem spieprzone całe wspinanie, bo zamieniałem się w rejestrator jego stanu. Partner chorujący jest obciążeniem gorszym od własnej choroby. Żaden ze mnie chrześcijanin, ale przekonuje mnie parafraza znanego przykazania chrześcijańskiego, które w himalaizmie powinno brzmieć: będziesz dbał o partnera swego jak o siebie samego. Właściwym mentalnym ćwiczeniem dobrego partnerstwa wydaje mi się wyobrażenie, że wspinam się z własnym dzieckiem lub ze swoją partnerką serca. Gdybyśmy ćwiczyli taką wizualizację, to być może Czok, Kowalski, Berbeka czy wielu innych przeżyłoby.