Zgadzam sie z powyzszym nie dlatego ze sie nie sra do swojego gniazda... (a wspinac oni sie juz nie beda... biologia robi swoja robote)
a ze calosc wspinania a w nim trud, zmeczenie, nadzieje, zlosc, doswiadczenie, ryzyko, miesza sie ze soba... i jak to ocenic z "poziomu nizin"
a jeszcze jak inni moga to oceniac... kiedy sam wspinajacy sie po czasie widzi to inaczej... taka decyzja: "idziemy kurwa do gory nie ma to tamto"
zawsze jest podejmowana w nadziei zdobycia szczytu bezpiecznie... Mial szczescie (i oczywiscie umiejetnosci!) w Kurtyka na GIV z Schauerem