Szanuję wszystkie osoby, które się tym parają na co dzień, jednak drytool jako sport jest przynajmniej 10, jeśli nie 20 lat za wspinaczką sportową. Nie chcę bynajmniej pisać, że to ślepa uliczka, bo już kilka bardziej ślepych uliczek weszło do głównego nurtu w najróżniejszych dziedzinach. Odnośnie sukcesu bądź porażki PZA - pamiętam, jak zawsze podchodziło się do tego tematu z rezerwą, więc chyba spoko, że udało się ludziom, którym na tym całym DT zależy, w ogóle coś takiego zorganizować i nawet przyciągnąć chętnych sponsorów (pytanie, czy to dobrze wydana kasa - osobiście uważam, że nie;)
Natomiast pisząc to nie wiem, jaka była rola/funkcja PZA, dlatego satysfakcję, że się komuś coś wyszło/nie wyszło, bez podstawowej wiedzy, jak to wygląda od strony bebechów/zaangażowania (a nie sądzę, by TomaszKa miał taką wiedzę), odbieram za kuriozalną. Równie kuriozalna i śmieszna jest liczba startujących, ale co z tego - to dopiero czas pokaże, jak ten sport się rozwinie - zdarzają się jakieś imprezy DT, gdzie frekwencja jest zdecydowanie wyższa.