Re: Trad w polsce

Palce mnie swędziały coby napisać co nieco z tydzień temu, ale że wątek umarł to nie chciałem podkręcać go niepotrzebnie. Ale jako, że temat znów rozszerza się jaka koronawrus w Chinach, to dodam swoje trzy grosze. Z góry zaznaczam, że nie będe sie wplątywał w dluższą dyskusję :)
Po pierwsze, dawno temu sam lobbowałem bardzo mocno za tym, żeby magnezja mogła być używana na Hejszy, święcie wierząc w to, że kilka postów na forum jest w stanie coś zmienić. Nie jest. Patrząc na to wszystko z dystansu, zdecydowanie zmarnowalem kilka godzin mojego życia najebując w klawiaturę. Nie warto.
Magnezja w piasku to temat rzeka, a więc chciałbym zawrzeć tylko kilka swoich uwag, na podstawie swoich doświadczeń:
- Magnezja widoczna na chwytach w pisakowcu ułatwia przejście drogi, zwłaszcza OS. Zdecydowanie jest tpo prawda, tyle że w każdym rejonie trudniej jest przejść drogę na której są placki magnezji, niż taką na której jej nie ma.
- Magnezja zabija pory w piaskowcu. To też jest fakt, stąd obowiązkowo należy czyścić po sobie drogę, aby następcy nie mieli gorzej, zwłaszcza w kluczowych miejscach. Niestety tylko niewielka ilość wpinaczy tak robi, dając tym samym argument na jej zły wpływ tym co magnezji w piachach nie chcą.
- W niektórych rejonach bez magnezji nie dałoby się otworzyć trudnych dróg, ze względu na typ rzeźby. Wspinanie bo małych obłych falkach np w Adrspachu czy teplicach (mówię o trudnych propozycjach) jest inne niż po małych, ale jednak ostrych chwycikach w Saksoni czy części czeskiego raju. Oczywiście jest to generalizowanie, więc z góry proszę o nie przypierdalanie się do szczegółów.
- Zasady w lokalnych rejonach dotyczące używana magnezji należy szanować. Jeśli na Hejszy nie ma na to ogólnego przyzwolenia, to nie stosujmy. Jeśli na Labaku można na luzie poużywać prawie wszedzie to używajcie. Każdy rejon ma swoją specyfikę, a wspinania piaskowcowego jest na odcinku od Łaby po Hejszowine tyle, że ci co chcą powspinać sie z Mg i ci co bez i tak nie przewspinają tego przez całe swoje życie.
Poważniejszą sprawą jest zdecydowanie użycie wędnki. Niestety staje się ona coraz bardziej powszechna w Czechach, co prowadzi to dewastacji dróg. I nie chodzi mi o wycieranie skały pod wierzchołkami turni czy na krawędziach, ale o dewastacje chwytów na samych drogach.
Wygląda to tak, że jeden zawodnik zostawia wędkę z ostatniego ringa ja jakiejś drodze, a chętni z jego ekipy, którym nie starcza siły i psychy na prowadzenie zasówają góra- dól z wędce. Przez ekstremalnie wzmożonych ruch na drogach kruszą się delikatne chwyty, wycierają stopnie itp. Bezpieczeństwo wspinania na wędkę zachęca do probowania dróg technicznie trudniejszych niż jest się w stanie poprowadzić, a więc widok zawodnika który rzęzi niemiłosiernie nie jest obecnie, niestety, rzadkością. Wystarczy powspinać się np na Mesici w Tepliach czy Rococo na Kriżaku, żeby zrozumieć o czym mówie.

pozdro i bez odbioru