Rosenkranz Napisał(a):
> gdyby nawet PZA miało budżet 1 mld.USD rocznie i za
> rządzało nim perfekcyjnie, to i tak nie "wyproduko
> wało" by 50 następnych Andrzejów Bargielów. Wysyp
> gwiazd na przełomie lat 70-tych i 80-tych (Kukuczk
> a, Wielicki, Cichy, Chrobak, Heinrich, Piotrowski,
> Kurtyka, Wróż, Berbeka, Pawlikowski, Gajewski) nie
> wynikał z pieniędzy ówczesnej pezety (czy jak ona
> się tam wówczas nazywała), która była biedna jak m
> ysz kościelna i gdyby nie pomoc pewnego sponsora z
> e Szwajcarii (nazywał się, o ile mnie pamięć nie m
> yli, Juliusz Godlewski) sporo wypraw w ogóle nie
> doszła by do skutku. Był to szczególny zbieg okoli
> czności, specyfika czasów w połączeniu z przypadko
> wym pojawieniem się w tym samym czasie całego szer
> eg samorodnych talentów,
Nie sądzę, by to była kwestia zbiegu okoliczności. Całkiem możliwe, że odsetek Polaków mających naturalne predyspozycje fizyczne do himalaizmu jest obecnie nawet wyższy, niż był za Gierka. Przypadki rządzą się swoimi prawami i jest wysoce nieprawdopodobne, by jakikolwiek rozkład statystyczny niezależny od czasu dał w latach siedemdziesiątych wynik 11 (tyle nazwisk jest na Twojej liście, a mogłoby być więcej) a dzisiaj, mimo większej populacji, jakieś 4 (Bielecki, Bargiel i dajmy na to ś.p. Piotr Morawski plus jakiś jeden z PHZ).
To nie jest kwestia odsetka osób z predyspozycjami, tylko zaistnienia lub nie okoliczności, w których owe predyspozycje mogą się ujawnić. Za komuny było o to łatwiej, nie było bowiem wielu alternatywnych dróg, by się wybić, wyjechać, być bardziej kolorowym od innych, wiąże się z tym też większa skłonność do podejmowania ryzyka (większa w tamtych czasach, niż obecnie). Również wymagania odnośnie stabilizacji sytuacji życiowej i dochodów były wtedy inne - prace na wysokości w połączeniu z okazjami do drobnego handlu związanego z wyjazdami pozwalały żyć na przyzwoitym poziomie, przynajmniej jak na warunki polskie. Dziś to już by nie wystarczyło. Dzisiejsze odpowiedniki Kukuczki (w sensie fenotypu, czyli czynników czysto genetycznych) zajmują się co najwyżej bieganiem w maratonach, albo nawet w ogóle nie uprawiają wyczynowego sportu. Sam poznałem dziewczynę, która ma w naturalny sposób tak wysoki hematokryt (poziom czerwonych krwinek), że bez żadnego treningu przegania w górskiej wycieczce profesjonalnie trenujących sportowców, nawet się przy tym nie pocąc. I czym się zajmuje z tak niecodziennym talentem? Nauką, dziećmi, po górach czasem pobiega dla frajdy, bo akurat w nich mieszka, ale nigdy nie miała w tej dziedzinie sportowych ambicji.