Dokładnie nie pamiętam, ale droga numer 7 z topo ma 2 warianty i tam jakoś dziwnie uciekałem z linii ringów. Dodatkowo pamiętam jakieś psychiczne wyjście na górze na Prawym kancie chyba. Stwierdziłem, że lubię swoje kostki u nóg i pierdziele te drogę. Wtedy wspinałem się na poziomie VI/VI+ jak coś.