19 lis 2014 - 22:53:44
|
Zarejestrowany: 16 lat temu
Posty: 6 341 |
|
Szpiglas Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Super robota! Tak trzymać, świetnie
> zorganizowana akcja, uzgodnie z włodarzami
> terenów skutecznie zamyka kwestię
> nielegalności. Nielegalności, jakże pożądanej
> przez Czermuha, by można było chłopakom
> dowalić, bo jak pies ogrodnika - min.
> nieasekurowalne tradycyjnie trudne drogi - sam nie
> może, ale w imię piaskowcowych zasad innym też
> wara.
Zastanawia mnie odwoływanie się do argumentu legalności działań okołowspinaczkowych, uzgadnianej z jakimiś leśnikami, władzami parków czy innym podmiotem niewspinaczkowym. Co powinno być dla nas ważniejsze? Opinia wojewody o naszych drogach wspinaczkowych, czy styl wspinania i zgodność z tradycją w danym rejonie? Jeśli to pierwsze, to sorki, ale mając miłą buźkę jestem w stanie dostać zgodę władz na dowolnie głupie działania, choćby takie jak ospitowanie kruchego piaskowca spitami (pewnie popęka po pierwszym deszczu). Częstochowiania zniszczyli już parę tradowych klasyków na własnym podwórku. Nie obchodzi mnie, czy robili to zgodnie z prawem, a tylko jak to się ma do zasad obowiązujących (kiedyś, bo dzisiaj już chyba nie...) w naszym środowisku (lub tym, co z niego zostało...).
Nie krytykuję Artura za to, co zrobił teraz na Szczytniku, bo nie znam sprawy - protestuję jedynie przeciw stawianiu sprawy w taki sposób, że niby w majestacie prawa można gdzieś robić wspinaczkowy chlew. Jak tak dalej pójdzie, ktoś się dogada np. z właścicielką Psiklatki, że się tam podoczepia plastikowe chwyty a wstęp będzie za opłatą.
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty