"jak rozumiesz trochę" - to nie wystarczy trochę według mnie. Trzeba byłoby dokładnie rozumieć język a jeszcze lepiej przepisy w kraju, w którym zawierasz umowę na ciężką kasę w razie jakiegoś tfu...tfu...pecha.
Ludzie potem mają pretensje do wszystkich wkoło tylko nie do siebie.
Np. w Alpenveraine jest taki problem - że to ubezpieczenie drugiego stopnia. Najpierw musisz dostać parę groszy z NFZ-u - powodzenia.... trwa pół roku. Po czym dostaniesz konkretną kasę - z Alpenveraine, jak już masz papier z NFZ-u ile dostałeś.
W międzyczasie prowadzisz sobie "miłą" korespondencję z jakąś kliniką, która po raz kolejny wzywa Cię do zapłaty. A... i jeszcze powinieneś się móc dodzwonić i dogadać - jeśli np. jesteś w czarnej dupie a odmawiają ci pomocy dopóki nie przedstawisz konkretnej gotówki lub gwarancji, że ją dostarczysz.
W wielu towarzystwach z kolei problem jest taki - że powinieneś przedstawić ten rachunek jako rachunek za "transport medyczny" - nie akcję poszukiwawczą. Ponadto - co już nagminne: jeśli nie ma rannych - możesz spotkać się z odmową wypłaty odszkodowania.
A taki przypadek można sobie bardzo łatwo wyobrazić. Znam klientów osobiście. A fakturka za śmigło była włoska - więc całkiem spora.