Może i paranoja, ale idąc za Twoją logiką, to wszystkie przejścia powinny być robione zdobywając szczyt bez wysokościowego oszukaństwa. Ergo, start z poziomu morza. Jako, że takich przejść już trochę było, czy byś wszystkie pozostałe unieważnił?
Przykładowo, mieszkasz w Gdańsku, myślisz o zdobyciu Everestu. Więc lecisz do Katmandu i działasz dalej. Sęk tylko w tym, że się oszukuje już na starcie wyprawy o 1300+ metrów. Oczywiście zdaję sobie sprawę z istnienia szeregu zagrożeń związanych z pokonaniem lodospadu Khumbu, ale jak się nei ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Paranoją to bym tu nazwał to, że mafia się obraziła i albo od północy albo nara.