Re: Wybacz, Maleki.

16 maj 2014 - 04:13:05
Hej. Przyjmuję. Ja się gniewać nie potrafię na dłuższą metę.

A że przy okazji czasu mam mnóstwo to mogę i pogadać.
W jakim sensie: do czego? Czy poświęciłabym palce np? Nie.
Poświęciłam : sporo czasu żeby się przygotować do tej wyprawy kondycyjnie - tak z pół roku trwało - pomimo, że bardzo mi się nie chciało, sporo kasy, za którą mogłabym mieć coś innego i wiele innych wypraw, urlop z półtora roku - to chyba najcenniejsze - CZAS , który mogłabym spędzić w innym fajnym miejscu - w fajnym oczywiście towarzystwie ... no tak chyba tyle.

W sensie spraw poważniejszych - o których się tutaj zażarcie dyskutuje w dłuuugim wolnym czasie...czy poszłabym dalej...gdyby...ktoś tam po drodze się "rozsiadł"? Gdyby to był ktoś z mojego teamu - nie ma problemu - nasi guidowie, z których każdy był TAM po kilka razy, udzieliliby pomocy i bez mojego skromnego udziału...gdyby z innego? W takiej Monte Rosie - dwa lata temu - się to wydarzyło i to w wypadku dwóch osób...

Dyskusja bez dobrego końca. Chyba przyjmuję argumenty Alexa - jak tak patrzę na tych wszystkich ludzi tutaj...- powiedzmy - różny jest stopień organizacji tych wypraw - a wolny wybór każdy miał.
Jest internet - różne fora...
Ja sobie wybrałam taki model(7vershin)- bo jestem turystką, może kwalifikowaną czy jak tam - ale turystką. Z moich przemyśleń i doświadczeń wynika - że wyprawa komercyjna czy też turystyczna - potrzebuje lidera - a Liderów tutaj jest tylko dwóch: Sasza i Kari. Lepiej mówię po rosyjsku...no i pewna historia sprzed dwóch lat - już wtedy obiecałam Alexowi - że pojadę z nim.
Natomiast - jeśli ktoś sobie wybiera biuro "uduś" - oczywiście bez papierów - a jakże - , jedzie z nim na najwyższą górę świata i nie wie ile będzie potrzebował tlenu żeby na nią wejść, od jakiej wysokości ma go zacząć używać i z jakim przepływem jeśli ma butli x - bo jakiś Ziutek czy inny Bolek powiedział, że trzy wystarczą - no to trudno: zapłaci frycowe, jako i ja za pierwszym razem... . Niektórym się jeszcze przy tym wydaje, że są himalaistami.... no cóż...dobrze, że nie wszystkim.
Ja tam jestem za mały miś, żeby organizować komuś tfu...tfu...akcję ratunkową...gdyby coś.
Oczywiście każdemu pomagasz "na co dzień" jak możesz i umiesz - ale powyżej 8500 - jak usłyszeliśmy: impossible - musisz zejść sam(a). Tak czy owak - musisz jakoś przebierać nogami i się przemieszczać - chociaż to taki "drobiazg" - dla takich gierojów jak berec...z Karpacza. "Giewąt" po prostu.
My będziemy schodzić aż do ABC - cięgiem - ze szczytu jednego dnia ... taka jest od lat doktryna obowiązująca - ponieważ były problemy - jeśli ktoś w jakimś obozie po drodze "się rozsiadł" - więc choćbyśmy mieli schodzić całą kolejną noc - jak Sergiej tu powiedział - będziemy schodzić.- trochę się boję czy starczy mi siły na to zejście.

Dobra - dawaj dalej, bo turniej bilardowy się skończył, porządek w "palatce" zaprowadziłam...Kindle - zostało w ABC ...i co by tu dalej ...
Podziel się:
Temat Autor Wysłane

Wybacz, Maleki.

Księżniczka 15 maj 2014 - 22:14:17

» Re: Wybacz, Maleki.

maleki 16 maj 2014 - 04:13:05



Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty