To daje także do myslenia w innej kwestii...
Wszystkie wspólczesne "nowe gwiazdy" himalaizmu prześcigaja sie w patosie i w podnoszeniu wartości swoich dokonań w górach wysokich...
A tutaj starszy pan z kolegą po prostu jadą sami na osmiotysiecznik, dochodza bez problemów na 7900 (prawdopodobnie, gdyby celem ich akcji nie były ciała Zmarłych doszliby bez problemu na szczyt!) i tam w kilka godzin dokonuja rzeczy (nie jestem pewien - niech mnie ktos poprawi w razie czego) bezprecedensowej...
Jeszcze raz: SZACUNEK!
W kontekście tego "wyścigów" w górach wysokich, to co zrobili, to genialne przypomnie o etosie ludzi związanych liną...