Wielokrotnie spałem w skałach i sączyłem browarka do 4 nad ranem przy dogasającym ogniseczku. Toczyłem wielogodzinne rozmowy o przechwytach i snułem plany na następny dzień. Nie robiłem bydła, nie darłem ryja, nikomu nie przeszkadzałem w odpoczynku, zreszta najczęściej nie było komu.. Te piekne chwile pamietam równie miło i często jak nalepsze przejścia i drogi które zrobiłem. Spanie w skałach nie ogranicza sie do darcia ryja. Jeżeli chociaż jeden z krytykantów przyzna sie że nigdy w skałach nie spał i nie ma w związku z tym takich miłych wspomnien ... to niech czym prędzej zaplanuje biwaczek pod skałami w ustronnym, fajnym miejscu... nigdy nie jest na to za późno :))