Byłem pod Crazy Horse w styczniu i przyznam, że w takich temperaturach mogę się wspinać maksymalnie 2-3h dziennie, z porze deszczowej chyba jest jeszcze gorzej (?); za to bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie jak zagospodarowane jest miejsce (informacja, zabezpieczone podejście, jakość obicia dróg, itp), co z drugiej strony przestaje dziwić skoro przyłożył do tego rękę mieszkający tam na stałe Anglik, w tym wypadku kolonialne zapędy wyszły lokalnemu środowisku na dobre.
[
www.szkolaalpinizmu.wordpress.com]