Michał, jest prawdopodobnie tyle samo dróg na których tak utkany przez Ciebie przepis jest niemozliwy do zrealizowania co tych gdzie tak sie da zrobić. Robiłem multum dróg sportowych gdzie łańcuch wbity jest powyżej ostatniego chwytu na drodze (ostatniego literalnie - dalej nic - gładź). Dlatego zawsze stalem na stanowisku, ze jedyny pewny i wszędzie stosowalny przepis to taki ze wpinka do zjazdu kończy drogę. To wydaje mi się być jedyny w miarę uniwersalna wskazówka. Inne niestety kojarzą mi się z sytuacją w której nie mozesz uderzyć na drogę nie znając jej historii i preferencji autora nie narażając się jednocześnie na sytuację w której mimo najlepszych intencji nagle słyszysz zza pleców znajome "ale wiesz że nie zrobiłeś" - co dla mnie wprost zbilża takie drogi do tych na których "tego chwytu nie mozesz się łapać ale potem można na nim stanąć".
Pozdr.
Micaj Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Wpinka nie kończy drogi, droga kończy się na
> szczycie turni lub grani/krawędzi masywu,
> ewentualnie na wielkich półach w środku
> ściany. Inaczej nie dałoby się jej zrobić na
> żywca ;)
>
> Moim zdaniem na drogach czysto sportowych, minimum
> to wyjście rękami do klamy (ale KLAMY!)
> położonej powyżej łańcucha, zazwyczaj
> zresztą stany są tak projektowane, żeby był
> NHR lub choćby taka klama topowa. Jak nie ma
> klamy, to czasem trzeba wyjść wyżej, bo kruksy
> dróg są dość często na samej górze i jeśli
> nie spróbójemy to nigdy nie będziemy wiedzieć
> na pewno, czy TO JUŻ TO!
>
> Pamiętajmy że stanowiska nie są umiejscowione
> tam gdzie droga historycznie się kończyła,
> tylko tam, gdzie łańcuch mógł być
> zainstalowany, żeby się dało sensownie
> opuszczać.
>
> Jak widzę (teraz) lepszym rozwiązaniem są stany
> w postaci ringów do samodzielnego zjazdu ze
> szczytu. Wtedy nie ma się nad czym zastanawiać
> ;)