Sprocket Napisał(a):
> Nie kupujemy butów w sklepie do testów.
> Przekazują je firmy - czasami nie dysponują
> odpowiednimi modelami, nie są zainteresowane
> udziałem etc.
W takim razie zaproponuję heurezę:
Przychodzi do admina czołowego portalu wspinaczkowego przedstawiciel firmy produkującej nieznane w Polsce buty i proponuje deal zmierzający do rozreklamowania tej marki - w zamian, oczywiście, za jakieś korzyści materialne. Admin, lub inny ustalony organizator imprezy, zgadza się i "ustawia" test w taki sposób, że pewne marki (zwłaszcza te bardziej kijowe) wystawiają swoje modele butów w nadreprezentacji, a inne (wśród nich niekwestionowani liderzy rynku i zapewne też jakości butów) rezygnują z udziału. Ustawienie czegoś takiego to łatwa sprawa, wszak do jednej firmy można wydzwaniać wielokrotnie, uważnie dobierać słowa i rozmówców (z działem promocji proszę), sugerując, że w takim subiektywnym teście mają większe szanse dobrze wypaść, więc nic nie mają do stracenia - taka firma swoje buty przyśle. Do innej firmy można zadzwonić w ostatniej chwili, rozmawiać z byle kim (np. szeregowym przedstawicielem, który ma w dupie szersze aspekty strategii reklamowej) i tak naświetlić temat, że test nie wyda się ważny i atrakcyjny.
Jak już pisałem to tylko heureza, rozumowanie pomocnicze, nie sugeruję, że tak było. Ale z boku tak to może wyglądać - i m.in. dlatego uważam, że robiąc testy porównawcze (subiektywne, czy nie) należy zadbać o to, by zasób porównywanych produktów nie był zbyt odległy od przekroju krajowego rynku tych produktów.
Zanim odrzucisz posądzenie o kryptoreklamę, zdaj sobie sprawę, że coś takiego jak udostępnianie swoich produktów do subiektywnych testów, jest jak najbardziej elementem strategii reklamowej produktu - to się niczym nie różni od udostępnienia swoich łamów do darmowej reklamy, choćby na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. Reklama nie polega tylko na tym, że jedni płacą, a drudzy drukują wciskany kit.