A pro pos wizyty u oficjeli przypomniała mi się opowieść znajomego:
Czekają przed jakąś zimową wyprawą na odprawę u Ministra sportu (chyba na Annapurrnę lub K2 czy coś w tym stylu -końcówka lat 80-tych). Wszyscy wystrojeni, barwy narodowe i te sprawy.
Minister się spóźnia dosyć znacznie. Wpada jednak (w rozwartym jasnym prochowcu), wymienia dwa zdania i na koniec rzuca:
-Panowie! Tylko kur.. wejdźcie na tą górę -
Odwraca się i wychodzi
Reszta stoi oniemiała
Zgadnijcie kto był tym ministrem?
Pozdrawiam
Marek
p.s. może ktoś potwierdzi wersję, bo jak wiadomo pamięć zaciera szczegóły