Gratulacje dla wszystkich.
I to za wiele rzeczy, w tym konsekwencje i wyciaganie wnioskow z poprzednich staran.
Latwo sie takie rzeczy mowi po fakcie (wiec traktujmy to na luzie), ale to ze udalo sie w takim skladzie jest w pewien sposob najbardziej spodziewane z mozliwych.
Adam sie rozwijal, troche niezaleznie od zwyklego nurtu, ale mial osiagniecia wyprawowe juz dawno (swego czasu najmlodszy na Chan Tengri). A ostatniego lata pokazal, ze jest naprawde twardy.
Artur Hajzer okazal sie konsekwentny i ideowy zarazem, a nie musialo to byc ostatnio latwe.
Jasiu za to mial zawsze "ciag na bramke" i zapas motywacji, i jak widac tak mu zostalo.
Nie zardzewial, a z tym swoim napieraniem byl cholernie w tym przedsiewzieciu potrzebny...
Szacun wszyscy, a Artur za swiatle kierowanie i utrzymanie projektu i wiare w niego, na miare wczesnego Zawady.
BTW. Niech odmrozenia jak najlepiej sie zagoja, a sasiednia wyprawa niech tez wroci cala.
* * *
Dla usmiechu: to sukces i nie tylko Adama Bieleckiego, ale i Bieleckich. Siostra w bazie, a tu ojciec czuwa (to user Rodan).
Jeszcze tylko warto wspomniec Wielickiego, bo podtrzymywal progam zimowych Himalajow dekade temu. I z obecnym wejsciem ma sporo wspolnego nie tylko duchowo.
Bo czy to prawda, ze ma z Adamem czesciowo wspolne geny ? A jesli, to w jakim ulamku? (stryj? wuj?) :)
Pozdrawiam
GG