Jeżeli skała ma dla Ciebie wartość sama w sobie, to powinieneś być w ogóle wrogiem wspinaina. Wspinanie bowiem bezsprzecznie niszczy skałkę.
Powiedz mi mój drogi, jaka jest różnica między glazurą a kreskami od raków?
A jaka jest różnica między umieszczaniem ringów zjazdowych (usuwasz ileś tam cm3 skały wiertłem) a zniszczeniami od dziab?
A jaka jest różnica między tym ostatnim a trudnymi drogami na własnej, gdzie kość wkładasz za niepewną płetwę (ryzyko, że lot rozwali skałę, kiedy wspinasz dynamicznie pierdolnie na kości)?
Odpowiadam: tych różnic albo nie ma wcale, albo są w najlepszym razie różnicą ilościową, a nie jakościową.
Obłędna ekologia, która nakazuje Ci chronić parcha, powinna sprawić, że w ogóle potępisz wspinanie. To zdaje się ślepa uliczka.
Wydaje się, że obecnie, kiedy DT jest jednak dość wyraźnie skanalizowany i poza pojedycznymi ekscesami generalnie jest świadomość zagrożeń związanych z tą działalnością na wartościowych wspinaczkowo drogach, takie pisanie jak Twoje jest przerostem formy nad treścią.
A na koniec jeszcze takie pytanie: czy Wawel jest ekologiczny?