siwy Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie rozumiem jednego - jak starszy kolega mógł
> ZOSTAWIĆ młodszego, niedoświadczonego na takich
> wysokościach Tomka (zdolnego, niedawnego mojego
> kursanta zimowego z Betlejemki) pozwolić na KIBEL
> na śniegu na wysokości 8300? Tomek miał
> problemy w zejściu, pomylił żleby - zjechał do
> nie tego co trzeba.
Przeczytałem kolejne dwa razy ten raport Artura. Adaś, wydaje mi się że trochę pochopnie rzuciłeś zbyt dużym granatem. Rozumiem, że to był Twój kursant i czujesz się za niego odpowiedzialny.
Artur pewnie też się za niego czuł odpowiedzialny. Dał temu wyraz, że został z nim tam na górze, pomagając na tyle ile mógł - przynajmniej tak sądzę. Widzisz, Adam Bielecki zszedł do obozu II i wyszedł bez szwanku. Artur tam jednak został i próbował pomagać. Pewnie ten wysiłek uratował życie Twojemu kumplowi.
Adam, popatrz na to choćby przez pryzmat obozu z młodzieżą w Moku. Młodzi rwą do przodu i trudno jest im powiedzieć: zachowajcie rozwagę, macie jeszcze tyle przed sobą, musicie jeszcze się wiele nauczyć.
Nie masz doświadczenia jak byś się zachował w takiej sytuacji. W książkach stoi raczej, ze każdy w pewnym momencie musi wybrać - być albo nie być.
Ja jestem pełen uznania dla Artura, jak to już kilkakrotnie napisałem, zamiast wprowadzać młodych w świat himalaizmu, mógłby to samo robić np z D.Urubko czy S. Moro, bo ma takie możliwości.
Taka jest moja refleksja.
Pozdrawiam AM