Andrzeju,
wydaje mi się, że Wish może stać się trudnym klasycznym standardem. Jest miejscami krucho, ale z pewnością nie śmiertelnie.
Droga wiedzie ciągiem zacięć, a te są bardzo lubianą przeze mnie formacją.
Trzeba zatem dobrze czuć się w tego typu trudnościach by mieć z tej drogi jako taki fun.
Asekuracja z friendów jest naprawdę w tym przebiegu drogi zadowalająca
Jest kilka pasaży litymi ale leżącymi płytami, które moim zdaniem łatwiej przejść klasycznie niż hakowo. Runouty są spore ale w piachach bywa gorzej... To lite płyty w których nic poza skyhookami i jedynkami raczej nie siada - np wyjście z formacji A.
Przed wyjściem z formacji A można osadzić BD #4 chociaż nie wiem czy warto go tachać całą drogę - tuż poniżej siada dobra kostka.
Największym problemem wydała nam się mokra skała w zacięciach. Chwilami żałowałem że obok worka z magnezją nie mam tetrowej szmaty.
W drugiej połowie 3 wyciągu wg schematu JZ w zacięciu spotkaliśmy błoto konsystencji towotu.
Po wyjściu z wielkiego A było już sucho.
Tu natomiast mieliśmy pewne problemy nawigacyjne, bo schemat Jacy kierował nas w lewo tymczasem trzeba było napierać lekko skosem w prawo do lewego ograniczenia motyla. Już na stanie wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Jacy by upewnić się w kwestii dalszego przebiegu drogi. [telefon? kurcze to może jednak nie był OS ?! ;-) ] Na schemacie JZ brakuje informacji że droga zbliża się do Diretty - warto chyba uzupełnić ten detal.
Co do stanów osadzonych przez Jacę, to moim zdaniem ich instalacja nie umniejszyła powadze drogi. W każdym miejscu można poradzić sobie bez nich zatem to nie punkty na stanach determinują charakter i powagę drogi. Z drugiej strony wiadomo psycha rośnie jak się ma kotwę z nierdzewki przed oczyma.
Haki na całej drodze są słabe. Wyjąłem ze 3 ręką. Jednak można polegać na friendach i kościach - w sumie na całej drodze wpięliśmy sie może do 15 haków i to raczej pro forma.
Wyjątkiem jest oczywiście kluczowy okap na finiszu - tam bez tych 3 haków byłoby słabo
Zabraliśmy też młotek i haczywo na dolne wyciągi bo Jacek Kantyka straszył nas że jest śmiertelnie w tych trawach i trzeba bić swoje haczory.
Na całej drodze wbiliśmy 1 haka na starcie w drogę. Młotek zostawiliśmy na wyjściu z traw.
Moim zdaniem można pójść na tą drogę bez młotka.
Jeśli chodzi o trudności w okapie wyjściowym to optowałbym za VIII a nie VIII+ chyba że bierzemy pod uwagę kruszyznę tuż przed wejściem w trudności. Psycha trochę siada jak wiesz że jesteś w cruxie a tu trzeba łapać kamieni wielkości magnetowidu z których większość jest głucha a część się rusza.
Tak jest jakieś 8 m a potem nagle robi się lito, no i zarazem trudno. Sam crux to 4 syte i zdecydowane ruchy.
Po trudnościach doszliśmy do turystyki w górnym kominie i postanowiliśmy zjeżdżać. To nie był najlepszy pomysł. Na 2 zjeździe zahaczyła się nam lina w blokach i trzeba się było do niej dostać jakimiś 6-tkowymi pasażami z bardzo iluzoryczną asekuracją. Przez całą drogę obawiałem się tych diagonalnych zjazdów, ale zasugerowaliśmy się opisem Jacy i nie wzięliśmy treków w ścianę. Warto jednak wziąć te 2 kilogramy zwłaszcza że w trudnościach da się wyciągać wór na jednej z żył po wyciągnięciu liny z przelotów.
To chyba tyle, tak na gorąco
Jeszcze jedna uwaga do treści samego newsa. Kluczowy okap na SDW Lama złoił w 2 próbie a nie w OS-ie.