Ja bym jeszcze przypomniał ,że w Rudawach parę sytych szóstek padło jeszcze w latach dwudziestych np:zachodnia ściana Skalnego mostu,tak ostatnio zapyziała i praktycznie nie chodzona a przecie jedna z najokazalszych w całym regionie.Lata trzydzieste to też pierwsze udokumentowane zdobywanie piaskowcowych turni ,obecnej naszej Hejszowiny,tam bym szukał pierwszych solidnych trudności.Należy jednak brać pod uwagę,że klasyczne wspinanie wtedy dopuszczało żywą drabinę,liny były krótkie i dość grube ,haki wbijało się rzadko,miały kolucha do przewlekania liny,karabinki to był rarytas,często takie haki były jednocześnietraktowane jako punkt asekuracyjny do ściągnięcia partnera ,podobnie jak czasem do dziś ringi w Saksonii.To wszystko oczywiście nie umniejsza tamtych osiągnięć ,wystarczy popatrzyć na stare foty,ten sprzęt ,buty,wiazanie w pasie,kolesie raczej w wiekszości atakowali od dołu bez rozpoznania a latania raczej trzeba było unikać ;).