Jeśli dobrze rozumię relację na Jamesaku to Jano wyjechał z blokiem z którego zjeżdżał. Poprzedniej zimy mieliśmy tam z Edkiem podobną przygodę na Grani Jaskółek, cudem przeżyliśmy. Blok zjazdowy z świeżymi pętlami mało co nie spadł, Edek dosłownie przytrzymał go ręką.
Zejście z GJ jest istotnie parszywe, trzeba być tam maks czujnym.
[']