Głuszyca to sympatyczne miejsce,gdyby tak zimy dopisywały to można by pokusić się o zorganizowanie pompy pozwalającej na rozszerzenie oferty wspinaczkowej .Co do zdjęcia,dalej uważam że mnożenie tam dróg jest przesadą,przerost formy nad treścią.Popatrzmy na fote, co widzimy, gościa na wędzie w lodowej rynience max 60 stopni, długości 15 m.Najtrudniejszy wydaje się skalny prożek po lewej w połowie ,w rzeczywistości wystarczy zabić dziaby wyżej a wejście nie jest trudniejsze niż wskoczyć na płot.Oczywiście nie chciałbym dyskredytować wartości tych wspinaczek ,bo to fajna zabawa,a emocje z dołem gwarantowane ,no chyba że ktoś nazywa się Jasper.Dodatkowo chciałbym przypomnieć, że popularność tego miejsca powoduje że lód bywa strasznie zdziabany,co oczywiście obniża trudności,paradoksalnie największę kłopoty sprawia czasem swierzy śnieg. Acha,nie chcę tu wypaść na bufona ''znawcę",wspinam się rekraacyjnie,ale Głyszycę darzę sentymentem,pierwszy raz byłem tam ,pi razy drzwi,parenaście lat temu,też myślałem o zrobieniu rowu nawadniającego ,dzisiejszy Jerzy,tym bardziej doceniam gospodarzy i ich prace (wycinanie krzona ,prace melioracyjne) .A może by tak jakieś zawody,puchar czegoś tam,np: burmistrza Głuszycy.Pozdro.