Pare lat temu szwendalismy sie po Malezji ,jeszcze przed ,,odkryciem super rejonow kolo Jpoh" Przez Lame i ekipe mamuta ,za przewodnika mielismy miejscowa szyche jakiegos bylego ministra ,namawial nas do dzialalnosci ,oferowal pomoc :wiertarki ,kotwy ,zakwaterowanie (wynegocjowalismy po 8 bronkow na pysk za dzien pracy ;)Marzylo mu sie stworzenie rejonow wspinaczkowych na wzor Tajlandii.Ogladalismy tez granitowe sciany w dzungli ,moze i te o ktorych teraz pisze Kaszlikowski .Ale zaprawde powiadam wam tam kurwa nie da sie wspinac -goraco i wilgoc .Ale teraz widze ze dalismy dupy ,trzeba bylo pociagnac sprawe ,znalezc sponsora ,pojechac obijac ,a tak znowu nas wyprzedzily inne nacje,no i niestrudzony D.K.