Sledzac watki dotyczace przejscia sciany Malanphulan ,nie sposob oprzec sie refleksji, ze w szerszym tle jest to dyskusja o stanie naszego wspinania alpejskiego. Niestety, wartosciowych przejsc 'in alpine style' brakuje nam od lat. Oczywiscie pojawiaja sie pojedyncze szlagiery, ktore gdzies tam mozna pokazac, ale ogolny poziom np. zimowego wspinania w Alpach jest ... jaki jest.W czasach bezalinu i pozyczanych koflachow polska marka wcale sie liczyla, nieco pozniej "Dream Team" i kilku innych godnie prezentowali swa sportowa klase. Dalej,powoli juz bylo inaczej. Jakby nie bylo wykrystalizowanej czolowki czy raczej szerszej grupy kompetentnych wspinaczy, ktorzy regularnie dostarczaliby syte techniczne, duze,zimowe przejscia np. w Alpach, Norwegi , itp. To, ze odstajemy wyraznie od Slowencow, Yankesow, Rosjan czy Szwajcarow nie jest jeszcze wielka sprawa. Gorzej,ze ta lista jest jeszcze dluzsza.Przy obecnosci sponsorow,latwej komunikacji, ogolnej dostepnosci roznych Gor,itd.- 'sky is the limit'. Tak by sie wydawalo, a jednak tak nie jest.Rzetelna dyskusja moze byc jakims poczatkiem 'lepszych czasow' w Gorach sredniej wysokosci. Pzdr.
PS.Wiele uproszczen w tych kilku zdaniach, ale teza glowna pozostaje.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-05-22 05:10 przez Reposado.