Chodzi mi po głowie pewien pomysł. Chciałem sobie kupić detektor lawinowy ale cena (od 580 zł) trochę zaporowa. Trudno oczekiwać, że każdy towarzysz wypadu zimowego np w Tatry będzie posiadał takie urządzenie.
Zacząłem się zastanawiać, czy takiej samej roli nie mógłby odgrywać zwykły telefon komórkowy z funkcją WIFI (Iphone, dowolny PDA itp).
Idea działania byłaby taka sama jak w detektorze lawinowym. Podczas wędrówki uruchamiamy program aktywujący funkcję WIFI w telefonie w trybie accesspointa. W razie wypadku osoba, która pozstała na powierzchni przestawia telefon w tryb klienta WIFI i ma widoczne wszystkie "sieci" czyli zasypanych. Może ich wtedy lokalizować badając zmieniającą się siłę sygnału.
Dzisiaj sprawdzę, czy fale wifi potrafią przeniknąć przez warstwę sniegu, jeśli tak to uważam, że można napisać prosty program który umożliwi odnalezienie kogoś pod sniegiem.
Czy ktoś z was zna się dokładnie na specyfice sieci WIFI i może ocenić pomysł w skali KRETYŃSKI -> MOŻLIWY DO REALIZACJI
Pozdrawiam
Jaro