Ja byłam tam z ekipą rok temu i chętnie się podzielę doświadczeniami :)
Było nas ok.10 osób, część przyjechała samochodem, część (w tym ja) przyleciała samolotem do Mediolanu (Bergamo właściwie) i potem dojechała pociągiem. Rozbiliśmy się właśnie na campie pod Monte Cucco, czyli jakieś 8km od centrum Finale.
Camp w trakcie naszego pobytu sprawiał miłe wrażenie. Polaków jak na lekarstwo, spora ekipa z Czech i równie liczna z Niemiec. Trochę Włochów i Hiszpanów, czasem jacyś Francuzi. Na miejscu półki zainstalowane między drzewami, stoły, porzucone krzesła, a przy kranie lustro. Toaleta zabudowana w postaci dziury w podłodze (ale papier się zdarzał :P), prysznic w postaci węża i korytko z kranem. Atmosfera na campie świetna, bratanie się z Czechami przy winie i gitarce było miłym punktem programu. Dość bezpiecznie - widzieliśmy że niektórzy beztrosko zostawiali szpej na zewnątrz namiotu i nic się mu nie stało.
Z tym, że roboty mające na celu ucywilizowanie tego miejsca były już wtedy w toku...miejmy nadzieję, że jeszcze można załapać się na bezpłatny pobyt.
Na temat wspinu się nie wypowiadam, bo dopiero zaczynam się w to bawić. Mogę za to stwierdzić na pewno, że dla początkujących też coś się znajdzie, a zdołaliśmy w ciągu 3 tygodni poznać chyba wszystkie rejony całkiem dobrze.
W mieście zakupy większość wspinaczy robiła w markecie Coop, choć jak dobrze poszukać można znaleźć jeszcze tańsze sklepy w typie Lidla czy Biedronki. Finalborgo czyli najstarsza dzielnica - wspaniała i zaopatrzona w 2 sklepy wspinowe. Jest bezpłatna plaża, czysta i nie bardzo tłoczna. Do zwiedzania oprócz samego Finale polecam Noli z pięknym zamkiem, z którego jest wspaniały widok na morze i miasteczko. Jest on teoretycznie zamknięty ale Polak potrafi :P Niedaleko jest też Orco z pięknym kościółkiem i cmentarzem, a powyżej ciekawe górki do połażenia.
Temperatura rzeczywiście może doskwierać ale kwestia przyzwyczajenia się. Wino w kartonie dobre i tanie. Pizza w Il Rifugio obok campu naprawdę smaczna. Żyć nie umierać :)