Abstrahując od przejść z tej relacji i ilości wymienionych sponsorów – problem chyba leży gdzie indziej. W tej chwili zdecydowana większość polskich zespołów skupia się zimą tylko na cyfrze. Cenniejsze jest przejście „pierwsze klasyczne” drogi na buli, niż długiej alpejskiej tury w Taterkach (a jest przecież takich sporo), bo ta druga ma małą cyfrę.
W żaden sposób tego nie wartościuję (każdy niech się wspina po tym co lubi), ale jeśli nie zrobi się iluś tam długich popierdułek, to trudno potem pojechać w Alpy i zrobić długi klasyk zimowy. A jak się nie zrobi kilku długich klasyków w Alpach, to trudno zrobić nową drogę w górach wysokich, co by trzymała poziom.
Podnoszenie poziomu technicznego jest oczywiście niezbędne i stąd te wszystkie „bule” są niezbędne dla rozwoju alpinizmu w Polsce, ale aby coś więcej zrobić trzeba też przełamać się i wrócić do robienia długich nietrudnych dróg w Taterkach, czy (jak kogoś stać) w Alpach.
Eddie