Pasztet dobrze mówi, alkohol ma w zasadzie wyłącznie NEGATYWNY wpływ na uprawianie sportu.
Wiem, że utarło się mnóstwo sloganów typu: "piwo jest dobre na nerki i ma witaminę B", "wino dobre na krew i krążenie", a "wódeczka dobra na trawienie". Niestety obiegowe opinie często mijają się z prawdą albo odnoszą się do naprawdę bardzo UMIARKOWANYCH ilości. No i pokazują tylko jedną stronę medalu.
Ale nie mieszajmy dwóch spraw - picia przy rekreacyjnym uprawianiu jakiejś dyscypliny, a picia podczas treningu wyczynowego.
Być może niektórzy na kacu mają mocniejszą psyche, ale już wszystkie zdolności motoryczne typu siła, wytrzymałość i koordynacyjne muszą być osłabione. A picia w trakcie treningu/wspinu to już nawet nie skomentuję.
Wystarczy przesadzić z alkoholem i następnego dnia ciężko po schodach wejść, nie mówiąc już o jakimś wspinie.
Powtórzę słowa dr know - alkohol to ZŁO, ale tylko dla ludzi wyczynowo zajmujących się sportem.
Żeby nie było, że to mój wymysł - powołuję się na informacje zaczerpnięte z wykładów typu Fizjologia Wysiłku Fizycznego, Teoria Sportu czy Promocja Zdrowia.
Dla mnie browarek lub dwa wieczorem, to nieodłączny element udanego dnia w skałach (nieudanego też) (hmm... w zasadzie udanego dnia poza skałami też :-) ,
ale tak jak powiedziałem rekreacja czy nawet amatorski trening, a sport wyczynowy, to dwie różne historie.
pozdrawiam i życzę smacznego browarka :-)
Lesior