może jestem wyczulony, doktorze, ale dwa razy ostatnio jechałem w Tatry i za każdym razem w przedziale bez firanek, z pourywanymi stolikami, powyłamywanymi szczebelkami w półkach, z niedomykającym się oknem. oprocz tego w okolicznych przedziałach i na korytarzu "rządziło" młodociane towarzystwo, spać nie dali. do agresywnych nie należę, ale dopiero jak sie na nich wydarłem z jakąś kurwą zamiast przecinka, to sie troche uspokoili. niech mnie ktoś uważa za zgreda, ale są granice zachowania się w takim miejscu jak pociąg. młodość wszystkiego nie tłumaczy
nie porównuję Jaśka i jego kumpla do tych troglodytów, o których pisze wyżej, ale jak zobaczyłem drajtuling na półkach w przedziale, to skojarzenie ze zdemolowanym taborem publicznym przyszło od razu
"I o to chodzi, i o to chodzi, i o to chodzi..."
[
www.gawra.org]