W polskiej wersji wygląda to tak: obserwują parking przy jakimś banku,
albo gdzieś, gdzie można złapać nadzianych klientów, przebijają takiemu
oponę i potem jadą za nim - jak się już zorientuje, że ma flaka, to przeważnie
usiłuje zmienić koło, często zostawiając przy tym otwarte drzwi lub bagażnik,
robią wtedy "sztuczny tłok" (korek etc) i z otwartego samochodu zwijają co
popadnie. Głupia metoda, ale ponoć działa - szajki potrafią mieć na koncie
po kilkanaście udanych powtórzeń.
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.