BETON Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Do tej pory myślałem, że Ty jesteś po prostu
> wspinacz teoretyk - ale z twojego posta wynika, że
> srać też musialbyś teoretycznie a jak wiadomo -
> srać (na prawde) każdy musi:) Nie posądzam Cie, że
> malujesz tarcze na dupie do kalibracji z deska
> klozetowa ale zapewniam Cie, że jakbys miał takowa
> i był w stanie sraczki ciagłej to siniaków na
> dupie se nie zrobisz, chyba, że opad na deske
> byłby z metra i to z obciążeniem.
Wracając do tematu - wrzuciłem tezę, iż uporczywe zjeżdżanie
z liny przełożonej przez rozmaitej jakości "stanowiska" (od pętli
z kev. poprzez spity z odpowiednimi plakietkami, aż po pręty ze stali
zbrojeniowej) zawsze tym samym, zamarkowanym punktem,
może osłabić linę. Jako stuprocentowy praktyk możesz w to
nie wierzyć, albo olać, nie zapominaj jednak, że problem, który
tu rozważamy jest sam w sobie teoretyczny - chodzi bowiem
o zaoszczędzenie na firmowym mazaku sumki stanowiącej
nikły procent wartości liny, a jeszcze bardziej znikomej wobec
ewentualnego zagrożenia dupy. Teoretycznie mogę o tym
rozprawiać do woli, ale w ramach dmuchania na zimne nie
użyję do oznaczenia połówki czegoś innego, niż poleca
producent. Choćby mnie przy tym robił w balona i naciągał
na całe 10 złotych.
Co się zaś tyczy sińców na dupie - po pierwsze, Twoja jest
wszak z betonu, więc prędzej nią rozwalisz sedes niż odwrotnie,
po drugie - jest coś takiego jak "rany odleżynowe", i niech Cię
ręka boska broni przed ich doświadczeniem.
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.