dr know Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> ulżyło mi Seler - wcięło Cię na dłuższy czas...
> a człeka szkoda rzecz jasna;
cóż, górki w Irlandii moze nie są wysokie, ale całkiem zdradzieckie... żadnych szlaków, często bardzo daleko od cywilizacji, często w chmurach, błota rozpadliny...
sam znalazłem się w podobnej (prawdopodobnie) sytuacji.... pojechaliśmy biegać, przed wyjazdem w Alpy, na Gultimore, ot pagórek 900m i pech chciał że zapomniałem kompasa, ale że ładna pogoda była to olałem temat. Początkowo było super, minęliśmy jeden podszczyt, siodło kumpel pobiegł pierwszy bo sprawniejszy a jak ja dotarłem na szczyt to naszły takie chmury że na 20m było widać, no ale że pamiętałem mniej więcej jak iść (przechodziło się jeszcze jeden szczyt, siodło i kolejny szczyt) to śmiało ruszyłem, niestety przed siodłem zaczeły się torfowo błotne rozpadliny-mokradełka więc zacząłem kluczyć i obchodzić je aż stwierdziłem że chyba za nisko zszedłem i to nie po tej stronie masywu, a w dalszym ciągu widoczność zerowa. Więc stwierdziłem że muszę się wrócić pod górę na poprzedni szczyt i zejść do doliny. Ale w pewnym momenciie stwierdziłem że zamiast dymać na sam szczyt przetrawersuję wokół... pech chciał że przetrawersowałem za daleko i jak zszedłem poniżej pułapu chmur nie mogłem rozpoznac gdzie jestem bo nic się nie zgadzało a że zaczynało się ściemniać to zrobiło ni się ciepło. Na szczęście zauważyłem kilka kilometrów stamdąd, w dolinie chałupę, i pobiegłem po zboczu w tamtą stronę.
Okazało się że zszedłem po południowej zamiast północnej stronie masywu i gdyby nie to że spotkałem cyganów którzy mieli tam swoje obozowisko i mnie podwiózł jeden z nich (40km!) to bym miał ciepło... Ledwie pagórek, i miało być parę godzin, więc ani ncr ani polara ani żarcia tylko lekkie gore... mogło być ciekawie... pozniej okazalo sie ze kumpel tez sie zgubil i znalezlismy sie w tym samym czasie kolo auta... zasieg komor oczywiscie zaden...