Kolego - i ja odniosłem takie wrażenie - co więcej moje zwieracze również - ale znaczy to że film był dobrze zrobiny - bardzo dobrze rzekłbym - niepokój od tego momentu nie opuszczał mnie juz do końca, co podbijał ten nieco nerwowy styl chodzenia po taśmie - choc to przecież irracjonalne, bo bohater stał przecie żyw przed pokazem, cheche
ale żeby zrobic taki film - to potrzeba wielu ujęć - zapytaj Szalonego - powie Ci że praca na planie jest duzo cięzsza niż prowadzenie dajmy na to Chomeiniego...wiesz ile razy musial sie wspinac żeby skręcic dobre krótkie ujęcie?
dlatego nie sądzę iz w czasie krecenia robone to było realnie...
wątpliwości naszły mnie zaraz wieczorem po prelekcji - jak w zaciszu mieszkanka na Kurdwanowie sączyłem piwko - nie wiem czy pamiętasz (a może ja źle zapamiętałem) to ów upadek nie był kręcony z ujęcia "obiektywnego";
sekwencja była taka - wejście "obiektywnie" - upadek "z czoła" (w kadrze stopy, potem kolano-udo) - szeroki plan (kamera daleko na dole - mała czarna figurka na tle czyściutkiego nieba) - i znów ujęcie "obiektywne" jak Dean sunie po taśmie do przyczółka;
zastanowiło mnie - "po co to" - w poście BelZeBuBa mam juz wyjaśnienie;
Dean jest wielki!
(do tego z ryjka podobny do mojego ulubionego woalisty z Jane's Addiction)
pozdr
dr know