kaawon Napisał(a):
> czyli ja mam po prowadzeniu zjeżdżać z hms-a, a
> mój mniej dośw. partner, który zrobił ja na wędkę
> powinien zjechać w podwójnej tak? to czemu to się
> nazywa "ring zjazdowy"?
Już Ci to wyjasnilem w osobnym wątku.
> wg mnie opuszczanie kogoś
> raz przez ringa ZJAZDOWEGO nie jest wedkowaniem.
> co innego kiedy ktoś rzuca sobie wede z góry i
> bawi się kilka godzin bez hms-a = @#$%&. mnie
> osobiście nie chce się po prowadzeniu wpinać hms-a
a mnie sie nie chce smieci zbierac po sobie
ani ustepowac pierwszenstwa pieszym na pasach
@#$%& mnie obchodza inni - wazne, zebym ja mial dobrze.
o takie cos Ci chodzi?
> po to żeby mój partner musiał się bawić ze zjazdem
> (o ile już umie to robić)
Jesli zabierasz w skaly czlowieka o jeszcze mniejszym
doswiadczeniu niz Twoje, to licz sie z tym, ze pewne
rzeczy musisz robic za niego. Na przyklad powiesic,
i potem samemu zdjac karabinek. Ja tak robiłem, gdy
sam byłem zieloniutki a chciałem się wspinać z kimś,
kto był zieloniutki jeszcze bardziej.
>, dla mnie optymalny jest
> system: prowadze, przewiązuje się, zostaje
> opuszczony, partner robi droge na wędke (ale robi
> ja, a nie bawi się w nieskończoność), opuszczam go
dla mnie optymalne jest jak wszyscy, którzy ważą
mniej ode mnie, kłaniają mi się w pas i miotełkami
czyszczą teren, po którym zamierzam stąpać.
Ale cóż, jak na razie nikt się do mnie nie dostosowuje.
Trudno, takie życie. Nie zawsze to, co optymalne dla
Ciebie, jest optymalne dla wszystkich.
Pojmij to, lub dołącz do grona wspinaczkowych
chwastów - wybór należy do Ciebie.
> i zmywamy się robiąc miejsce dla następnych
> delikwentów.
Niezależnie od tego, kto będzie tym następnym,
przed aktem "zmycia się" zadbaj również o to, by
pozostawić po sobie dobre wrażenie.
Nie uczynisz tego wędkując z ringa (chyba,
że faktycznie trafisz na "delikwentów").