Obraz:
Sokoliki, Tępa, jedna z wizytówek rejonu.
Prawie wszędzie nowe wklejane ringi i łańcuchy zjazdowe.
Prawie wszędzie sterczą ze skały stare spity, stare ringi i stare kotwy. Skała wygląda jak po inwazji Stalexportu Rust&Steel Co. na karkonoski granit. Pełen industrial. Często nawet expresy zawadzają o nieusunięte stare punkty asekuracyjne.
Stan trwa bodajże już rok( tego nie jestem pewien bo tak często nie wspinam się tam ).
Motto ( cytuję z pamięci K.Vonneguta):
Najbardziej wkurwia mnie w ludziach to, że każdy chce tylko budować i zaczynać od początku a nie ma nikogo chętnego do posprzątania i reperowania czy konserwacji starych rzeczy.
Problem:
1.Czy osoby które są odpowiedzialne za renowację ubezpieczenia dróg rozumieją, że istnieje istotna różnica pomiędzy `wymiana punktów asekuracyjnych` a `osadzenie nowych punktów asekuracyjnych` ?
2.Czy jest sens osadzenia w dobrej jakości granicie wklejanego ringa obok nierdzewnej kotwy rozporowej typu long- life ( osadzanej bodajże przez Kudłatego ); z tego co mi wiadomo kotwy tego typu sprawują się wyśmienicie w granicie.
3.Kiedy należy oczekiwać usunięcia starych przelotów?
Zrozumienie:
1.Doceniam pracę osób które zainstalowały nowe punkty asekuracyjne.
2. Rozumiem że usunięcie niektórych starych przelotów np ( ringów osadzanych na ołowiu ) może byc ciężkie , ale co z pozostałymi ?
Niezrozumienie:
1.Nie znoszę osób które wszystko robią byle jak zrzucając odpowiedzialność na naszą słowiańska naturę, a funkcja ekipera PZA chyba od tego nie zwalnia