Nie do końca mogę się zgodzić z tezą, że nie byłoby Fundacji bez PZA. Jest prawdą, że znacznie ułatwiły procedury powołania Fundacji fakt, że PZA został jednym z sygnatariuszy aktu powołującego do istnienia Fundację i że od początku Fundacja korzysta z pomocy biurowej i lokalu PZA. Równie dobrze jednak Fundatorzy i Założyciele mogli powołać Fundację w mieszkaniu któregoś z nich i obsługiwać we własnym zakresie. Toć już bliższe prawdy jest stwierdzenie, że gdyby nie Akcja "Śmiglo" to nie byłoby Fundacji, gdyż przez kilkanaście lat istniała ona tylko na papierze i dopiero Akcja, a potem inne zakresy działania nadały istnieniu Fundacji sens. Oczywiście nie ma co się kłócić o nieistotne szczegóły, bowiem opisana wyżej współpraca PZA i Fundacji świadczą o tym, że jest to dla obu instytucji bardzo szczęśliwe rozwiązanie.