Ostatnio na forum poruszany był temat upospolicenia, tudzież umasownia wspinaczki, a raczej walki z takim podejściem do wspinaczki - jako sportu elitarnego. Tradycyjnie najbardziej elitarnym sportem jest żeglarstwo, bez względu na liczbę pływających ludzi i zachowanie niektórych z nich. Pomimo, że żeglarstwo jest bardzo popularne i że ogólnie biorąc w Polsce spada kultura żeglarzy (ogólnie mam na myśli ogół, a nie pojedyncze jednostki) to ten sport nie przestaje być elitarnym sportem. Jakby się tak uważnie przyjrzeć, to łatwo można poznać prawdziwego żeglarza (wyczynowego czy turystę) od chamskiego szuwarowca. Jakoś też nie zauważyłam, żeby początkujący byli masowo wysyłani do "gry w piłkę nożną", bo a nuż okażą się lepsi. Żeglarstwo potrafi bronić się samo - może na zasadzie "prawdziwej cnoty co to krytyki się nie boi".
A jakby tak popatrzeć na wspinaczy i wspinaczkę? Czy też tak łatwo można odróżnić wspinacza od skałkowego „śmieciarza”?
Agnieszka