Śpi sobie leśniczy ze swoją żoną w środku lasu w leśniczówce. O godzinie 4.00 dzwoni budzik. Myśliwy wstaje, ciemno jeszcze, ale twardo chce iść na polowanie. Wychodzi przed leśniczówkę, patrzy a tu piździ jak cholera, zimno, deszcz leje i zaczyna się zastanawiać, czy warto iść.
- Pierdzielę to polowanie - pomyślał i wrócił do łóżka.
Kładzie się obok żony, a żona mówi:
- Zimno co? - No, odpowiada mysliwy.
- I leje jak cholera? - No, tak mówi myśliwy.
- Widzisz, a ten idiota poszedł na polowanie...