Jechałem niedawno (V.01.) pociągiem do Wiednia. Wtedy szalały jeszcze krowy i pryszczyca. Jedyną tego oznaką była znudzona pani na granicy polsko-czeskiej, która słabym głosem namawiała do przetarcia dłoni chusteczką nasączoną czymś. Na granicy czesko-austriackiej cisza, spokój ....
Przyjemnej podróży !