valdi Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Tak jak opisał greg. Czyli prowadzący idzie na
> dwóch żyłach liny połówkowej i asekuruje go
> jeden z "drugich". I potem prowadzący asekuruje
> najpierw drugiego na pojedynczej żyle
> połówkowej, który wypina swoją żyłę z
> przelotów, a potem trzeciego, który likwiduje
> stanowisko i przeloty i idzie też na pojedynczej
> żyle połówkowej.
> Tak chodzą trójkowe zespoły kursowe na
> tatrzańskim więc podejrzewam, że prawidłowo. W
> trawersach również.
No i OK, ale Birbag kwestionuje taki sposób asekuracji. Dlatego pytałem co proponuje w zamian, bo tu nie ma wielu możliwości. Co do opisu Grega, to mam wątpliwości jedynie co do asekuracji prowadzącego przez dwóch pozostałych. Przerost formy nad treścią, chyba że lot prowadzącego jest "pewny" i długi a stanowisko takie sobie, to wtedy może ma to i sens. A tak, to jeden wolny może odsapnąć, zrobić kilka fotek albo porządek w burdelu na stanowisku.