Jak widać, nie zmieni się w istocie problemu nic poza faktem, że górole muszą sobie sprawić nowe bardziej eleganckie wozy. Fasiongi pewnie według XIX-wiecznych wzorców będą nadal nieresorowane, konie dalej będą srać po drodze, a w najlepszym razie woźnica zerknąwszy, czy nikt poza pasażerami nie widzi, będzie gówno wyrzucał z kubła wprost w las (sam widziałem wielekroć). Za to jest duża szansa na podwyżki cen przy pierwszej nadarzającej się okazji. Poza kwestiami estetyki wozów nie będzie zatem rewolucji, a już dla przyrody tatrzańskiej oznacza to zupełnie nic.