Taki efekt używania kilometrowej liny na 10 metrowych drogach, patentowania, opuszczania, a na koniec wjebywania liny bez klaru do wora i startowania z tego samego końca. Czyli typowego polskiego użycia "sportowego".Szczególnie to widać po tych 70-80 metrowych linach "co się na west przydadzą"- używanych na jurze-4R+ST. Have fun.
Teraz panuje taka moda że wszystko co złe to wędka.( btw> sporo w tym bredni)
Niestety większość czynności wspinaczkowych skręca linę.
Jeśli lina nie będzie miała okazji się "odkręcić" to z czasem zrobi się z niej sprężynka, a potem szlak ją trafi.
Każdą linę da się w ten sposób zajebać. Są co prawda takie bardziej i mniej odporne, ale jest to w dużej mierze potęgowane przez samego użytkownika:
-"nie po to wydałem klocka na infinity żeby..."
-"kupiłem szmatę w promocji to @#$%& tam"
Jeśli jeszcze nie udało ci się tej liny skasować to:
Na teraz polecam przejść się z tą liną na coś wyższego niż 1 wyciąg- przy zjazdach zabezpieczyć końcówki osobno. Po kilku zjazdach będzie lepiej.
Na przyszłość starać się wykorzystywać całą długość liny. Naprawę nawet najgorsze szmaty to lubią.