Macek, najgorsze to chcialem przed toba zataic. Najgorsze zaczyna sie wieczorem, jak chcesz po fajnej drodze i chujowym skomplikowanym zejsciu kiedy od pieciu tysiecy stopni jaja cie bola, po prostu sie napic piwa w pocie czola wyniesionego na wysokosc mniej wiecej rysow. Wtedy mianowicie u tych mlodych niedoswiadczonych panienek zaczyna sie gwaltowna przemiana adrenaliny w burze hormonow. Niewinne pytanie: czy moge sobie polozyc moj spiwor kolo twojego? moze w trakcie wieczoru i poczatku nocy okazac sie wstepem do horroru! Po 19 wyciagach, w wiekszosci na swojej protekcji, po zalodzonych rysach wyjsciowych, po jedynym friendzie w niby latwej rysie ktory i tak wylecial jak go wlasnie mijales, po bladzeniu w srodku sciany o 2 stopnie trudniejszego od calej reszty, kiedy coraz bardziej wyblakle petle zjazdowe z coraz starszych hakow coraz bardziej upewnialy cie w przekonaniu ze kurwa zabladziles i tak bys do 4 nad ranem nie mogl zasnac probujac jakos ostudzic piekace rece i co chwile z impetem spadac na lozko po parusekundowych momentach levitacji we snie kiedy ci sie sni ze wlasnie spadasz. No to ci moge powiedziec ze o studzeniu rak mozesz zapomniec! Gorzej nawet, to co cie czeka spowoduje ze zaczniesz marzyc o mikroskopijnych chwytach na ciezkich wyciagach z widocznym stanowiskiem na ktorym mozna odpoczac, strzepnac buly, odprezyc sie, wystawic ryj do slonca, pomarzyc o piwie...
zeby nie bylo ze nie ostrzegalem!