Z rolką to bym uważał. Miałem koleżkę który tak sobie życie ułatwiał. Wynikało to z lęku o całość liny. Było to z 10 lat temu i Beal to cały czas było coś, szczególnie w pierwszych sezonach zabawy we wspinanie.
No więc kolega w Germanii nabył rolkę Salewy. Było ekstra! Faktycznie lina się nie niszczyła. Zapomniał kiedyś o aucie i na Kołoczku podpiął misiowatego osobnika który ważył tak +80, a kolega 60 po obfitym śniadaniu. No i wypłynął do połowy Głowy Cukru, a misiowaty kolega spłynął z godnością do podstawy ściany. Nikomu nic się nie stało a kolega stał się fanem solidnego auta. Trwa to do dzisiaj...
pozdrawiam