Wybrałem się dziś załoić na Filę (tak w tygodniu, bo tłoku nie ma), wszystko pięknie ładnie, kilka prostszych dróg na rozgrzewkę, mój partner kończy jakąś piąteczkę, dochodzi do zjazdowca, a tu... GÓWNO!!! Ring wraz z koluchem został ordynarnie wysmarowany gównem... Jak się później okazało jest takich przypadków więcej, na tyle dużo, że aż się odechciewało wspinać.
Nie wiem kto jest sprawcą, nie wiem co mogło być powodem tak perfidnego czynu, ale wiem jedno: trzeba mieć nieźle nasrane we łbie, żeby coś takiego zrobić!!!
I nie chodzi tu o chwalebną defekację z "Doliny Białej Wody" Piotra K.
Miejmy nadzieję, że deszcz szybko zmyje, a sprawca będzie miał zatwardzenie przez dwa tygodnie!
___________________________________
You are driver, never passenger in life...