Ja tam do końca nie jestem pewny jak to jest z tym przekraczaniem granicy. 5 maja leciałem z Aten do Budapesztu. W Budapeszcie jakiś gość, chyba Włoch, miał w ręce coś co napewno nie było paszportem ale mogło być dowodem osobistym. Bardzo zawzięcie tłumaczył pogranicznikowi, że Unia nie wymaga paszportu, ale został odsuniety na bok i kiedy wszyscy gładko przekraczali granicę a on tam kiblował. Pewnie w końcu przeszedł, skoro Unia dozwala taką procedurę, ale co się musiał naużerać to jego. Puenta: przepisy przepisami, a życie życiem.