Ja (trochę) rozumiem młodych ludzi (a tacy tu przeważają), którzy pamiętają PRL tylko z dzieciństwa i wydaje im się, że demokracja jest wieczna i mają wybory gdzieś. Ale szlag mnie trafia na starszych: ilu z nich zasuwało w PRL na pseudowybory i na pochody pierwszomajowe - bo kazali? Robili prawie 100 proc. frekwencji. A teraz rżną "niezależnych" intelektualnie, "brzydzą" się urny wyborczej itp. Gdyby komuna wróciła, pierwsi by lecieli "głosować bez skreśleń", na wszystkich, kogo partia (PZPR, o ile wiecie, Droga Młodzieży, co to było) wskazała.
I choć mamy rózne LPR-y i Leppery - zawsze można znaleźć sensownych ludzi na innych listach.