Zbulwersowany faktem, iż po raz kolejny praca uniemożliwiła mi wyjazd na łojenie w kolejny długi weekend napisałem Odę ku uczczeniu Bożenki, szefowej jednej w rzędkowickich knajp (na motywach i do melodii finału IX Symfonii Beethovena czyli tzw. Hymnu UE):
O, Bożenko, Iskro bogów,
Kwiecie rzędkowickich pól;
Na Twej knajpy świętym progu
Staje nasz pijacki chór.
Nikt jak Ty nam nie objaśni
Pochodzenia kurzych jaj. *
W imię wiecznej Twej przyjaźni
Żołądkową z nami chlaj!
* Kwestia objaśniania przez Bożenkę pochodzenia jaj to przepyszna anegdota:
Razu pewnego jakieś wielkomiejskie dziewczę nieopatrznie przyjechało w ślad za swym menem łojantem do Rzędkowic. Zbulwersowane niewygodą namiotu, faktem iż musiało się myć w blaszanej rynnie w zimnej wodzie na środku pola namiotowego, naburmuszone udało się do knajpy na śniadanie. Wszedłszy, poczęło studiować jadłospis i wypatrzywszy danie najtańsze czyli jajecznicę - wielkomiejskim zwyczajem zapytało:
- Przepraszam bardzo, zamówiłabym jajecznicę, ale czy mogłabym uzyskać informację, skąd pochodzą te jaja?
Za barem urzędowała natenczas skacowana Bożenka właśnie, która zdumiona (jak to kobieta ze wsi) faktem iż ktoś w ogóle może pytać o rzeczy tak oczywiste, obrzuciła panienkę przeszywającym acz mętnym spojrzeniem skacowanych oczu i dała jedyną możliwą w jej odczuciu odpowiedź:
- Z kurzej dupy, proszę pani!
To był text sezonu!