Dzisiaj spędziłem upojne kilka godzin w szpitalu. Najpierw rentgen kolana, potem ortopeda. Leki + ćwiczenia. Od kilku tygodni chodze na rehabilitacje na AWF, tam mam masaże i jonoforeze (kopią mi kolano prądem). To wszystko po naciągnięciu w górach mięśnia trójgłowego i automatycznym rozjebaniu przyczepów tegoż. Jestem teraz kompletnie wyjęty ze wspinu, bo 300 metrów (po prostym bez obiciążenia, nie mówiąc o schodzeniu, bo wtedy jest najgorzej) to dla mnie ekstremalna trasa, po której kolano się raz rozgina i już się więcej nie składa.
Więc się lepiej się, kurwa, dobrze zastanów co chcesz zrobić. Ja waże 61 kg przy wzroście 186 cm, nie był to efekt jakieś popieprzonej diety tylko tak po prostu mam.
To wszystko i tak pikuś, bo jak leki i ćwiczenia nie pomogą to artroskopia (taki zabieg - dwie dziurki w kolanie).
pzdr.